Jutro studniówka. Ja , w zbyt obcisłej kiecce i za ciasnych butach na obcasach. Sofie , w powiewnej turkusowej sukni do kostek i sandałkach. Różnica. Powinnyśmy zamienić się strojami. Ot co. Mama ,tata i Louis byli zachwyceni moją kreacją. Braciszek powiedział nawet ,że jeśli chciałabym z nim iść na studniówkę tak ubrana ,to on jest w stanie odmówić tabunowi innych dziewczyn. Z Zaynem Malikiem nie widziałam się od wypadku z windą. Choć miałam szczerą nadzieję ,że do tego nie dojdzie. W gruncie rzeczy myliłam się.
* * *
" Tylko się nie wywal "- powtarzałam w duchu. Kracząc po sali gimnastycznej w kierunku dobrze bawiącej się Sofie. Co kilka kroków musiałam naciągać sukienkę ku dołowi bojąc się ,że widać mi nieodsłaniane dotąd przed całą szkołą, części ciała. Od czasu zakupów sądzę ,że studniówki to tylko wybryk nauczycieli. Dziwie się ,że takie coś w ogóle jest organizowane. Podeszłam do bujającej się w rytm muzyki Sofie.
- I jak się bawisz , Kopciuszku ? - zagadała ,widząc moją minę zaśmiała się diabelsko.
- Idę sobie. - oznajmiłam podnosząc dumnie głowę i odchodząc ku krzesłom. Moje ciało odmawiało posłuszeństwa. Nagle obok mnie usiadł Shane. Luzak naszych czasów w garniturze. Srający wokoło ripostami.
- Słucham cię ? - zapytałam patrząc w inną stronę. Też odwrócił wzrok.
- Nie mam nic do powiedzenia. - odpowiedział popijając drinka. Na parkiecie roiło się od tańczących. Większość z nich ku wczesnej porze już była na fazie.
- Czemu się nie bawisz ? - powiedział udając ,że poprawia marynarkę.
- Nie jestem w nastroju. - rzekłam niby machając do kogoś kto nie istniał. Olewaliśmy siebie na wzajem ,próbując nie zwracać uwagi na to ,że rozmawiamy.
- Rozumiem. Fajnie wyglądasz. - burknął od niechcenia. Wstałam i skierowałam się do łazienki damskiej. Podejrzewałam czego ode mnie chcę. Nie znalazł jeszcze sobie dziewczyny ,która pójdzie z nim na zaplecze , w takim razie żeruje na mnie.
* * *
Po kilku godzinach imprezy było tak nudno ,że aż musiałam się na pisć. Naprawdę dziwne ,pijesz alkohol a jesteś trzeźwy. Siedziałam przy barze ,otaczały mnie lasery i dudniła głośna muzyka, co oznaczało ,że DJ jest na miejscu. Shane obściskiwała się z każdą oprócz mnie. Facet puszczający muzykę co jakiś czas rzucał hasłami typu " Jak się bawicie ?" , " W górę ręce", co zmuszało mnie do następnego kieliszka. Moja osoba preferuje prawdziwe imprezy a nie przy tupanki w stodole. Ku mojemu zdziwieniu usiadł koło mnie nijaki Zayn Malik ,mający na drugie imię : KupeCiSukienkeDaszMiDupy. Na początku sądziłam ,że to objawy mojego alkoholowego upojenia. Lecz po jakimś czasie zjawa przemówiła - Kocham Cię ...
Zdawało mi się ,że usłyszałam słowa okazania mi miłości ,więc zareagowałam natychmiastowo.
- Coo ?
- Ja nic nie mówiłem. - powiedział robiąc zdziwioną minę. Nastąpiła chwila ciszy. Zayn ubrany w garnitur prezentował się, nie powiem bo nawet przystojnie.
- Co cię do nas sprowadza ? zapytałam z największą ironią w głosie jaką dało się w tym stanie uzyskać.
- No chyba musiałem zobaczyć cię w tej sukience na parkiecie. Apropo's - jazda tańczyć ! - wskazał palcem na miejsce , w którym kłębiły się zwierzęta latające po cyrkowej arenie.
- Nie każ mi .. - zaczęłam jęczeć ,spuszczając ręcę z rezygnacją.
- Jeden taniec .. ze mną. - wstał, wyciągając do mnie dłoń. Z niechęcią , która tworzyła się na mojej twarzy ,udaliśmy się na parkiet. Zadziwiające było to ,że tańczyliśmy wolnego przy " Danca Kuduro ". Położył swoje ręcę na mojej tali. Włączył się mój instynkt. " Jeśli jego dłonie zejdą niżę ,wyjdę", myślałam kładąc swoje na ramionach Zayna. Po 3 minutach kręcenia się w kółko, stwierdziłam ,że ma naprawdę ładne oczy. Oczywiście , za wszelką cenę nie chciałam sobie uświadomić tego ,że mi się podoba. Gdy zajarzyliśmy w końcu ,że "jeden taniec" został definitywnie skończony , oderwaliśmy się od siebie. Skierowałam się do wyjścia. Pobiegł za mną. Na dworze panował mróz. Oddychając wzbijałam chmurkę pary. Zdjęłam obcierające mnie szpilki.
- Co ty robisz ? - zapytał stając nade mną.
- Nogi mnie bolą. - odparłam. On słysząc to podszedł czym prędzej do mnie i nagle wziął na ręcę, nie zwracając uwagi na moje protestacje.
- Po co była ta afera z sukienką ? - zapytałam cicho.
- Hymm .. sam nie wiem. To był prezent. - wzruszył ramionami.
- Bezczelne podłożenie komuś sukienki pod drzwi i spieprzenie nazywasz prezentem ? Dziwny jesteś. - powiedziałam patrząc z udawaną pogardą. Szedł dalej niosąc mnie na rękach i uśmiechnął się lekko pod nosem.
- Wszyscy mi to mówią. - rzekł patrząc mi w oczy.
- Kupujesz kiecki, nosisz mnie na rękach , proponujesz gwałt. WYJDŹ ZA MNIE. - zaśmiałam się. Postawił mnie na ziemi. Wziął moją twarz w swoje dłonie, uśmiechnął się lekko po czym powiedział :
- Ślub odłóżmy na później. - Nasze wargi na moment się spotkały. Ułamek sekundy. Ciepłe usta Zayna złożyły pocałunek na moich .. gdy po chwili upadł na ziemię.
* * *
- Zayn ! - krzyknełam do leżącego na deptaka, nie przytomnego chłopaka. Przerażona nie wiedziałam co się dzieję. Przykucnęłam koło przyjaciela ,patrząc i trząść jego ramionami z nadzieją ,że da to jakieś efekty. Na nic. Rozejrzałam się za pomocą , nie myślałam racjonalnie. Stali otaczając mnie w czarnych garnituraxh ,jeden z nich trzymał w ręce kij bejsbolowy. Naliczyłam piętnastu.
- Nieczego nie widziałaś. - rozkazał mi człowiek z wielką szramą na twarzy, zapewne przywódca czarnych charakterów.
- Inaczej zajmiemy się też tobą. - wymamrotał ktoś z tyłu. Po kilku minutach zniknęli. Ręce trzęsły mi się za strachu. Kim byli ? Czego chcieli ? Czy mogą posunąć się dalej ? Zapytam się ich kiedyś. Serce niesamowicie łomotało mi. Nie wiedziałam co zrobić. Znałam podstawy pierwszej pomocy , ale teraz wszystko wypadło mi z głowy. Bałam się dotknąć Zayna w obawie ,że coś mu jeszcze uszkodzę. Rozejrzałam sie po raz kolejny. Cisza. Ciemność. Nikogo w pobliżu. Na co ja oczekuje ? Gdyby ktoś się zjawił albo lunatykował alby nie byłby w stanie trzeźwości. Przełamałam strach i wzięłam przyjaciela z chodnika. Uwiesiłam go sobię na ramionach. Stawiał się na nogach. Po kilku krokach otworzył lekko oczy i wyszeptał : " Nic ci nie zrobili ? ". Stwierdziłam ,że jest naprawdę ciężki. Sapnęłam.
- Nie mart się o mnie. Trzasnęli ci kijkiem bejsbolowym w głowę i obili nieźle twarz.
Z trudem doszliśmy do mojego domu. Zbliżała się godzina trzecia nad ranem. Ulice były puste. W oknach nie świeciło się żadne światło. Londyn spał. Nacisnęłam klamkę drzwi wejściowych. Usłyszałam pośpieszne kroki rodziców schodzących po schodach. Przerażona mina mamy na nasz widok, udowodniła mi ,że wyglądamy dziwnie.
- Matko, dziecko. Nic ci nie jest ? - zapytała mama ,podbiegając do mnie. W tym czasie gdy ja tłumaczyłam sie odchodzącej od zmysłów rodzicielce, tata położył Zayna na kanapie i szykował okłady.
- Gadaj ! Jak ty wyglądasz dziewczyno ? - mama zachowywała się jak na prawdziwą matkę przystało.
- Megan ,uspokój się. - wtrącił tata, kładą poszkodowanemu termofor na czoło. Co ja mam jej powiedzieć ? "Mamo wiesz, chodzi o to ,że gdy Zayn chciał mnie pocałować ,napadła na nas grupka gangsterów i no widzisz, obili mojemu kumplowi ryj , a mi zagrozili tym samym ,takie tam zalety studniówki, nie przejmuj się". Muszę coś wymyślić. Jakąś wymówkę.
- Pobili mnie ,a Traicy przechodziła obok gdy próbowałem doczołgać się do chodnika i mnie przygarnęła.. - wypalił ni z gruszki ni z pietruszki Zayn mrugając porozumiewawczo. Banalne ,ale uwierzyli. Mama odetchnęła z ulgą i właśnie wtedy do salonu zawitał Louis przecierając senne oczy.
- Co tu się wyrabia ? - ziewnął drapiąc się po nodze. Otworzył szerzej oczy gdy zobaczyło ofiarę kija bejsbolowego.
- Zayn ? Co ci jest ? Traicy ? Coś ty mu zrobiła ? O co chodzi ? - wyrzucił z siebie pytania. Czyli jednak mój brat zna podrzucacza sukienek. Uczyniłabym facepalm gdyby nie to ,że wzbudzałabym wtedy czujność mamy - detektywa.
- Cześć Louis - machnął ręką Człowiek Z termoforem Na Głowie.
- Dzwonie po pogotowie. - powiedziała mama sięgając po telefon. Zabrzmiało to jak groźba na to ,że w tym domu jest o jednego człowieka za dużo i to w środku nocy.
- Nie ! - krzyknął niespodziewanie Zayn wstając z kanapy.
- Ja .. ja nie chcę szpitala. - wyjaśnił zawstydzony. Mama odłożyła powoli słuchawkę patrząc uważnie na chłopaka.
- Pójdę już .. - wypalił natychmiastowo.
- Nie .. Zostajesz .. Tę noc spędzisz u nas ! - wydarł się protestacyjnie Louis.
- Co jeszcze ? Może pidżama - party ? - zapytałam zdegustowana pomysłem brata. W ostateczności całą noc nie spaliśmy. Mama w kuchni - przygotowując leki , napary, okłady , znikła. Tata - zaszył się w pokoju grając jak by nigdy nic w szachy ze samym sobą. Louis zabawiając poszkodowanego Zayna rozmową. A ja siedząc na fotelu ze złożonymi rękoma i udawając ,że pocałunek czarnowłosego nic dla mnie nie znaczył.
* * *
Hej ! Bardzo was przepraszam , że to tak długo trwało ale mam strasznie dużo nauki jak mówiłam wcześniej. No brak czasu wolnego, ale dziś udało mi się znaleźć wolną chwilkę - a więc jest 5 !!! CIESZYMY SIĘ :D .. Cóż , dziękuje za komentarze , odwiedziny i za to ,że czytacie. Proszę komentujcie dalej :) Myślę ,że się spodoba , no to tyle. Postaram się aby 6 był szybciej :* ~ Puchałka :)
If i'm louder... Would you se me...
sobota, 20 października 2012
sobota, 29 września 2012
Rozdział 4 " Wiesz co ? Głupi jesteś."
- Louis nie znasz
może kogoś takiego jak Zayn Malik ? - zapytałam brata, który oglądał mecz.
- A jeśli znam to co ? - powiedział nie odrywając oczu od
ekranu telewizora.
- Bo chciałabym jego adres - wydusiłam z siebie nieśmiało. Tym
razem chłopak zrobił wielkie oczy.
- Co ci zrobił mój Zaynoś ? – zapytał słodko ,wyłączając telewizor.
- Aaa .. tak jakoś .. mam do niego sprawę. – wydukałam ,
Louis po chwili ,a raczej 10 minutach rozważań podał mi adres Zayna. Odetchnęłam
z ulgą.
- Rozumiem ,że się kumplujecie. – zdobyłam się na odwagę.
- Się głupio pytasz. Jasne ,że tak.
* * *
Miła pani ekspedientka
podała mi cenę sukienki jaką podrzucono mi bezczelnie pod drzwi, słysząc rząd
cyferek , zamurowało mnie. Po kilku dniach ,pożegnałam się z moim kieszonkowym
, które odkładałam na rozsądny cel. Szłam chodnikiem w szybkim tępię kierując
się do drzwi domu Zayna. W kieszeni czułam pieniądze ,które za chwilę będą
należeć do kogoś innego. Przygryzłam wargi , nie mogłam sobie darować ale chęć
pokazania nijakiemu Malikowi ,że taki patent na podryw na mnie nie zadziała – zwyciężyła.
Dziś typowo wiało. Ja , mądra w rozpiętej koszuli i rozwianych włosach
podążałam ulicami Londynu. Byłam autentycznie wkurzona. Nacisnęłam dzwonek.
Kamienica jak każda , nie wyróżniała się w żaden sposób. Otwarł mi chłopak o brązowy
oczach z loczkami na głowie.
- Tak ? – zapytał opierając się o fragment drzwi.
- Ja do Zayna Malika. – rzuciłam patrząc na przymilającego
się do mnie typa.
- Co jest Liam ? – usłyszałam głos dochodzący z wnętrzna
domu , po chwili gwałciciel stał przede mną. W cienkim ,białym ,obcisłym
T-shercie.
- Hej ! – ucieszył się na mój widok. Wcisnęłam mu w ręce
pieniądze i ruszyłam z powrotem do domu zostawiając zdziwionych chłopaków.
* * *
- Co to jest ? Było ? Kto to ? – zadawał masę pytań Liam
zdziwiony niepomiernie , zresztą sam też nieźle zaskoczony nie wiedziałem o co
chodzi. Usiadłem oszołomiony na krześle w kuchni. Kasa na sukienkę.
- Kto to był ? – zapytał ponownie.
- Liam ! Skąd mogę wiedzieć ? Pewnie pomyłka. – udawałem głupiego
,nie chciałem tłumaczyć się z mojego bez sensownego wybryku. Ale w końcu jestem jego
przyjacielem.
- Zayn .. ? Gadaj. – rozkazał usadawiając się obok mnie. Byliśmy
sami w domu. Harry i Niall poszli zrobić zakupy. Piękność ze sklepu naszła nas
podczas gry na konsoli. Liam spojrzał na mnie znacząco , bym zaczął mówić.
- Kilka dni temu byliśmy w centrum handlowym. Gdy poszliście
,ja jeszcze chciałem coś sprawdzić i wtedy zobaczyłem ją. Stała w przebieralni
, wołała swoją przyjaciółkę ,która w ogóle nie reagowała. Podszedłem i w zamian
za pomoc zachciałem jej numeru. Oczywiście nie dała mi go ,gdyż sądziła ,że
jestem pedofilem .. – nie dokończyłem bo Liam wybuchnął śmiechem.
- Już ją lubię – wtrącił swoją uwagę,
- Później jej koleżanka poprosiła mnie o to bym ocenił
nieznajomą , ponieważ sukienka , którą na sobie miała , nie odpowiadała jej. Gdy
zobaczyłem ją w tej czerwonej sukience , porostu … - nabrałem powietrza – po
prostu się zakochałem. Lecz i tak na moje przekonywania ,nie kupiła jej, więc
ja ją jej kupiłem. Proste. Widocznie nie byłą z tego zadowolona , za co sama
mówi kasa ,która przed nami leży.
Liam kiwał tylko głową , po czym rzekł :
- Wiesz co ? Głupi jesteś.
Sekundę później, do
mieszkania wpadli Niall, Harry i Louis bijąc się pluszowymi mieczami
świetlnymi.
- Kuusze ! – wydarł się Lou.
- Ey, słuchajcie. Widziałem dziś tą dziewczynę z centrum
handlowego co się tak strasznie przepychała, Kurde, zbieg okoliczności. –
powiedział Harold.
* * *
- Pa tato ! – pomachałam mu na pożegnanie. Odwiedziny u taty
w pracy ,norma. Jest on kreatorem nowych ,powstających ,dobrze obiecujący się
gwiazd. Weszłam do sporej windy żując gumę miętową. Nacisnęłam przycisk
parteru. Złapałam się za ucho, nie czując na nim kolczyka ,rzuciłam się na
ziemie w poszukiwaniu. Macałam w panice podłogę ,mrucząc groźby pod adresem brązowego
kolczyka. Czołgałam się po ziemi gdy nagle ujrzałam czerwone trampki.
Podniosłam nieśmiało głowę. I nagle windą zatrzęsło. Stanęła. Sądząc ,że to już
parter ,podniosłam i pożegnałam z zagubioną biżuterią, czekałam aż drzwi się
otworzą.
- Utknęliśmy. – usłyszałam od właściciela czerwonych
trampek, na którego nie śmiałam spojrzeć. Odwróciłam głowę w jego kierunku. Nie
wierzyłam własnym oczom. Zayn Malik.
* * *Mijało 15 minut a tu nadal nic. Winda jak stała tak stała. Ja przyciśnięta do jednego z kątów windy w milczeniu odliczałam sekundy. Zayn siedzący na podłodze ,zrelaksowany. Od ty diabelskich 15 minut nie padło w tym pomieszczeniu ani jedno słowo. Z każdą sekundą objawiała mi się coraz silniej klaustrofobia. Zero zasięgu. Gdy przyjadę do domu wymuszę na tacie sprawdzanie stanu wszystkich wind w tym budynku.
- Jak masz na imię ? - zapytał patrząc się w ścianę przed sobą.
- Przecież jesteś pedofilem i gwałcicielem. Z jakiej racji miałabym ci zdradzić swoje dane osobiste ? - powiedziałam patrząc na niego.
- Z takiej racji, że mamy dużo czasu. Możliwe nawet ,że utknęliśmy tu na 3 godziny ... i wiesz iż skut .. - nie dokończył bo przerażona odpowiedziałam mu na zadane pytanie :
- Traicy ! Mam na imię Traicy. Tomlinson.
- Fajnie. - rzekł. - Ile masz lat ? - zadał następne chwile później.
- Szesnaście - odpowiedziałam bawiąc się bransoletką.
- Studniówka .. mam złe wspomnienia.
Chciałam coś powiedzieć, lecz nie zdążyłam , pod nami coś stuknęło i winda powoli zjechała w dół.
* * *
NO CZEŚĆ , JEST 4 :D
A więc , mamy weekend, z czego MEGA się cieszę. Szczerze mówiąc dopiero rok szkolny się zaczął, ale ta nauka już mnie wykańcza. Tak czy siak , trzeba przyznać ,że jestem leniem :) No dobrze , jeżeli chodzi o wasze uwagi - TAK , te opowiadanie mało kiedy trzyma się "kupy i dupy" , zaczęłam je pisać na początku 2012 roku. Te najdzwniejsze rozdziały są na początku , później się wszytsko fajnie rozwinie. Jak narazie mam więcej niż połowę 2 zeszytu z tym opowiadaniem. Wiadomo , tu chłopcy wyglądają trochę inaczej niż obecnie , jak już mówiłam - to było na początku. A więc niczym się nie zraźcie :)
Czytajcie , i proszę o komentarze , lepiej mi się piszę jak wiem dla kogo , co wam się podoba a co nie - umieszczajcie w komach.
Z góry dzięki ~ Puchałka :)
poniedziałek, 24 września 2012
Rozdział 3 "A może po prostu mu się podobasz ?"
Siedziałam tymczasem na lekcji biologii śmiertelnie znudzona tematem i samym nauczycielem. Wpatrywałam się tępo we wskazówki zegara, które choć o tym nie wiedziały ,usypiały mnie. Co chwilę uderzałam rytmicznie długopisem w ławkę wystukując durną melodyjkę ,na którą składały się słowa "Kuram Cię ". Widocznie nauczyciel zwrócił na mnie uwagę bo przystanął ,spojrzał jak na matoła i zaśmiał się sucho.
- To może panna Tomlinson odpowie nam na pytanie z naszego tematu ,jeśli pani tak nudno ? - zapytał drwiąco. A temat brzmiał : "Co to jest masturbacja? ". Najchętniej zrobiłabym facepalm ale ,że wbijała we mnie wzrok cała klasa ,której nawet połowy ludzi nie znałam - ogarnęłam się.
- Masturbacja inaczej samogwałt ,onanizm. Jest to autostymulacja zewnętrznych narządów płciowych rękami lub różnymi przedmiotami w celu wywołania podniecenia seksualnego i orgazmu. Masturbacji towarzyszą często wyobrażenia lub fantazje o treści ero...
- Dość ! - krzyknął nauczyciel przerywając moje kulturalne odpowiadanie na lekcji. Klasa wybuchła śmiechem na widok miny pana Smitha.
- Skąd panna to wszystko wie ? - zapytał robiąc mine w stylu "następny klasowy zboczeniec".
- Z lekcji ,proszę pana. - odpowiedziałam uśmiechając się z satysfakcją. Ostatecznie skończyło się na uwadze.
Reakcja mojej mamy na powiadomienie brzmiące : "Pańska córka bezczelnie powiedziała mi w twarz co to jest masturbacja" , i po wysłuchaniu mojej wersji wydarzeń :
- Co on od ciebie chcę ?- mama wzburzona uwagą nie zwracała uwagi na to ,że słuchają nas inne dzieci ( uczy dzieci angielskiego, prowadzi korepetycje). Mały Stevie słuchał nas bardzo zaciekawiony.
- A co on wie o ma... - rodzicielka nie skończyła pytania widząc swojego ucznia.
- M-A-S-T-U-R-B-A-C-J-I ? - przeliterowała po chwili namysłu.
- Na pewno mniej ode mnie - odpowiedziałam.
- Powiedz mu ,że ma sie odwalić - wzruszyła ramionami mama i wyszła z pokoju. Zapadła cisza ,którą przerwał mały Stevie :
- Umiem literować.
* * *
Uderzenie wskazówek Big Bena. Otwarłam oczy. Deszcz. Sobota. Ziewnęłam. Nareszcie wyczekiwany weekend. Wyczekiwany. A i tak nudzę się leżąc plackiem na kanapie i oglądając powtórki talk-show. Podrapałam się po głowie. Wstać teraz ? Czy przespać cały dzień ? "Let Me Say You Swagger !" zabrzęczał telefon. Wyciągnęłam po niego rękę. Louis : " Masz 5 sekund ". Chwilę później : "4 sekundy". Następnie : "Masz 3 sekundy" , "Pozostały ci 2 sekundy" , "Spiesz się". Ostatni SMS brzmiał : " Yeah !". Od ekranu komórki oderwał mnie dźwięk popchniętych z impetem drzwi. Mój rodzony brat z głośnym okrzykiem rzucił się na mnie wrzeszcząc :
- WSTAWAĆ ! - nie ruszyłam się ani o milimetr ,nie licząc tego ,że prawie roztrzaskał by sobie głowę o oparcie łóżka. Spojrzałam na Louisa z miną oznaczającą : "Nie obudziłbyś mnie tym chłopie". Bliźniak zmierzył mnie wzrokiem. Strzeliłam mu przez łeb.
- Umiesz pukać ? - zapytałam wstając z łóżka. Louis rozłożył się na pościeli kładąc sobie pod głowę ręcę.
- Nie uczono nas jeszcze tego na Życiu w kulturze ,prowadzonego przez PanaKtóryNigdyNieistaniłBoNieByłTakKulturalnyJakTySiostro.
Stanęłam nad moim bratem podpierając się dołńmi w pasie. Spojrzał na mnie nierozumnym wzrokiem.
- Zastanów się co powinieneś teraz zrobić. - poradziłam mu ,szykując sobie ubrania.
- Hymm ... - wysilał czarne komórki w nadziei na jakikolwiek efekt. On jeszcze nie wie,ale mu to nie wyjdzie.
- No ... hym ... powinienem podejść do ciebie i powiedzieć jak bardzo cię kocham.
Uczynił to. Próbowałam wyrwać się z objęć brata ,który widocznie miał dziś chcice.
- MAMO ! Louis nie chce mnie puścić ! - krzyknęłam.
- Louis nie wygłupiaj się , fujaro. - usłyszałam z dołu roześmiany głos taty.
- Powinieneś wyjść z pokoju bo się przebieram.
* * *
- Traicy wyjdź z psem ! - krzyknęła mama z kuchni. Leżałam z rozgniecionym ryjem na kanapie i oglądałam powtórki " Świnki Chudzinki". W kryzysowych momentach nudy zawsze oglądam bajki.
- Juuuż ... - bąknęłam pod nosem. Zczłapałam się z sofy. Ubrałam bluzę.
- Kłembek ! - wydarłam się. Pies przybiegł ledwo stawiając łapy. Widocznie nie tylko mnie się nic nie chciało.
- Idziemy na spacer. Rozumiesz ? Na spacer. Ale kurde śmieszne.
Kłembek jakby pokiwał głową na znak ,że nie mylił się co do mojej psychiki. Ubrałam psu obrożę i nacisnęłam klamkę. Rozejrzałam się wokoło. Boże, czemu przestało padać ? Czemu ? Chodniki były mokre a powietrze wilgotne. Świetnie. Wprost wspaniale. Spojrzałam w dół. Na podeście stało wielkie białe pudło.
- Piesku ,spacer zostanie przeniesiony na kiedy indziej. Właź do domu.
Kłembek wbiegł czym prędzej do ciepłego mieszkania. Podniosłam paczkę z ziemi i zamknęłam a sobą drzwi. Usiadłam wygodnie na fotelu po czym otwarłam wieko. Moim oczom ukazała się czarcia sukienka ,otulona jakimś różowym papierem. Założę się ,że to sprawka Sofie. Uwielbia robić mi na zło.. chwila. W pudle dojrzałam karteczkę :
" Nic mi nie zaproponowała ".
* * *
Nie wierzę jak ten cały Zayn czy tam Srajm kupił mi to coś.
Chodziłam w te i z powrotem po pokoju zwierzając się przyjaciółce, siedzącej w rozmarzeniu na moim łóżku.
- Nie rozumiem cię. To było urocze i romantyczne - powiedziała oczarowana.
- Chciał się popisać kasą, czy ... czy po prostu mi się podlizać. Nie rozumiem. - ciągnęłam.
- A może po prostu mu się podobasz ? - zapytała z promiennym uśmiechem. Zamilkłam.
- To jest poważna sprawa. Przestań żartować - rzekłam.
- Jeśli nie jesteś nim zainteresowana ja chętnie go wezmę - oznajmiła Sofie. Chciałam coś powiedzieć ,lecz nie powiedziałam gdyż do pokoju wszedł mój wierny towarzysz nudnych ,sobotnich spacerów - Kłembek. Zaraz podszedł do Sofie i wymusił na niej głaskanie, a ta spragniona normalnej ludzkiej istoty zaczęła przemawiać do mojego psa :
- Chodź tu do mnie. Mam nadzieję ,że wiesz piesku ,że nie masz na imię "siad kurwa" albo "spierdalaj ". Bo wiesz ty jesteś Kłembek a twoja pani jest dziwna.
- A osoba ,która cię w tym momencie maca po czułych miejscach seksohologiem - wydobyłam z siebie.
- I oddaj mojego psa ! - krzyknęłam.
- Albo pies albo Zayn - powiedziała Sofie.
- Zdecydowanie pies - rzekłam.
* * *
A no więc mamy 3 ! ŁUHU :D Trochę to długo trwało , ale niestety. Mamy rok szkolny z czym wiążę się mnóóstwo nauki. Chyba mnie rozumiecie ,szczególnie Ci co chodzą do 1 gim. Coż , zapraszam do czytania. Rozdział jest dość dziwny (jak każde). Pewnie myślicie ,że jestem mega zboczona. DOBRZE MYŚLICIE !
Z góry dziękuje. Proszę o komentarze i szczere opinie ~ Puchałka :)
- To może panna Tomlinson odpowie nam na pytanie z naszego tematu ,jeśli pani tak nudno ? - zapytał drwiąco. A temat brzmiał : "Co to jest masturbacja? ". Najchętniej zrobiłabym facepalm ale ,że wbijała we mnie wzrok cała klasa ,której nawet połowy ludzi nie znałam - ogarnęłam się.
- Masturbacja inaczej samogwałt ,onanizm. Jest to autostymulacja zewnętrznych narządów płciowych rękami lub różnymi przedmiotami w celu wywołania podniecenia seksualnego i orgazmu. Masturbacji towarzyszą często wyobrażenia lub fantazje o treści ero...
- Dość ! - krzyknął nauczyciel przerywając moje kulturalne odpowiadanie na lekcji. Klasa wybuchła śmiechem na widok miny pana Smitha.
- Skąd panna to wszystko wie ? - zapytał robiąc mine w stylu "następny klasowy zboczeniec".
- Z lekcji ,proszę pana. - odpowiedziałam uśmiechając się z satysfakcją. Ostatecznie skończyło się na uwadze.
Reakcja mojej mamy na powiadomienie brzmiące : "Pańska córka bezczelnie powiedziała mi w twarz co to jest masturbacja" , i po wysłuchaniu mojej wersji wydarzeń :
- Co on od ciebie chcę ?- mama wzburzona uwagą nie zwracała uwagi na to ,że słuchają nas inne dzieci ( uczy dzieci angielskiego, prowadzi korepetycje). Mały Stevie słuchał nas bardzo zaciekawiony.
- A co on wie o ma... - rodzicielka nie skończyła pytania widząc swojego ucznia.
- M-A-S-T-U-R-B-A-C-J-I ? - przeliterowała po chwili namysłu.
- Na pewno mniej ode mnie - odpowiedziałam.
- Powiedz mu ,że ma sie odwalić - wzruszyła ramionami mama i wyszła z pokoju. Zapadła cisza ,którą przerwał mały Stevie :
- Umiem literować.
* * *
Uderzenie wskazówek Big Bena. Otwarłam oczy. Deszcz. Sobota. Ziewnęłam. Nareszcie wyczekiwany weekend. Wyczekiwany. A i tak nudzę się leżąc plackiem na kanapie i oglądając powtórki talk-show. Podrapałam się po głowie. Wstać teraz ? Czy przespać cały dzień ? "Let Me Say You Swagger !" zabrzęczał telefon. Wyciągnęłam po niego rękę. Louis : " Masz 5 sekund ". Chwilę później : "4 sekundy". Następnie : "Masz 3 sekundy" , "Pozostały ci 2 sekundy" , "Spiesz się". Ostatni SMS brzmiał : " Yeah !". Od ekranu komórki oderwał mnie dźwięk popchniętych z impetem drzwi. Mój rodzony brat z głośnym okrzykiem rzucił się na mnie wrzeszcząc :
- WSTAWAĆ ! - nie ruszyłam się ani o milimetr ,nie licząc tego ,że prawie roztrzaskał by sobie głowę o oparcie łóżka. Spojrzałam na Louisa z miną oznaczającą : "Nie obudziłbyś mnie tym chłopie". Bliźniak zmierzył mnie wzrokiem. Strzeliłam mu przez łeb.
- Umiesz pukać ? - zapytałam wstając z łóżka. Louis rozłożył się na pościeli kładąc sobie pod głowę ręcę.
- Nie uczono nas jeszcze tego na Życiu w kulturze ,prowadzonego przez PanaKtóryNigdyNieistaniłBoNieByłTakKulturalnyJakTySiostro.
Stanęłam nad moim bratem podpierając się dołńmi w pasie. Spojrzał na mnie nierozumnym wzrokiem.
- Zastanów się co powinieneś teraz zrobić. - poradziłam mu ,szykując sobie ubrania.
- Hymm ... - wysilał czarne komórki w nadziei na jakikolwiek efekt. On jeszcze nie wie,ale mu to nie wyjdzie.
- No ... hym ... powinienem podejść do ciebie i powiedzieć jak bardzo cię kocham.
Uczynił to. Próbowałam wyrwać się z objęć brata ,który widocznie miał dziś chcice.
- MAMO ! Louis nie chce mnie puścić ! - krzyknęłam.
- Louis nie wygłupiaj się , fujaro. - usłyszałam z dołu roześmiany głos taty.
- Powinieneś wyjść z pokoju bo się przebieram.
* * *
- Traicy wyjdź z psem ! - krzyknęła mama z kuchni. Leżałam z rozgniecionym ryjem na kanapie i oglądałam powtórki " Świnki Chudzinki". W kryzysowych momentach nudy zawsze oglądam bajki.
- Juuuż ... - bąknęłam pod nosem. Zczłapałam się z sofy. Ubrałam bluzę.
- Kłembek ! - wydarłam się. Pies przybiegł ledwo stawiając łapy. Widocznie nie tylko mnie się nic nie chciało.
- Idziemy na spacer. Rozumiesz ? Na spacer. Ale kurde śmieszne.
Kłembek jakby pokiwał głową na znak ,że nie mylił się co do mojej psychiki. Ubrałam psu obrożę i nacisnęłam klamkę. Rozejrzałam się wokoło. Boże, czemu przestało padać ? Czemu ? Chodniki były mokre a powietrze wilgotne. Świetnie. Wprost wspaniale. Spojrzałam w dół. Na podeście stało wielkie białe pudło.
- Piesku ,spacer zostanie przeniesiony na kiedy indziej. Właź do domu.
Kłembek wbiegł czym prędzej do ciepłego mieszkania. Podniosłam paczkę z ziemi i zamknęłam a sobą drzwi. Usiadłam wygodnie na fotelu po czym otwarłam wieko. Moim oczom ukazała się czarcia sukienka ,otulona jakimś różowym papierem. Założę się ,że to sprawka Sofie. Uwielbia robić mi na zło.. chwila. W pudle dojrzałam karteczkę :
" Nic mi nie zaproponowała ".
* * *
Nie wierzę jak ten cały Zayn czy tam Srajm kupił mi to coś.
Chodziłam w te i z powrotem po pokoju zwierzając się przyjaciółce, siedzącej w rozmarzeniu na moim łóżku.
- Nie rozumiem cię. To było urocze i romantyczne - powiedziała oczarowana.
- Chciał się popisać kasą, czy ... czy po prostu mi się podlizać. Nie rozumiem. - ciągnęłam.
- A może po prostu mu się podobasz ? - zapytała z promiennym uśmiechem. Zamilkłam.
- To jest poważna sprawa. Przestań żartować - rzekłam.
- Jeśli nie jesteś nim zainteresowana ja chętnie go wezmę - oznajmiła Sofie. Chciałam coś powiedzieć ,lecz nie powiedziałam gdyż do pokoju wszedł mój wierny towarzysz nudnych ,sobotnich spacerów - Kłembek. Zaraz podszedł do Sofie i wymusił na niej głaskanie, a ta spragniona normalnej ludzkiej istoty zaczęła przemawiać do mojego psa :
- Chodź tu do mnie. Mam nadzieję ,że wiesz piesku ,że nie masz na imię "siad kurwa" albo "spierdalaj ". Bo wiesz ty jesteś Kłembek a twoja pani jest dziwna.
- A osoba ,która cię w tym momencie maca po czułych miejscach seksohologiem - wydobyłam z siebie.
- I oddaj mojego psa ! - krzyknęłam.
- Albo pies albo Zayn - powiedziała Sofie.
- Zdecydowanie pies - rzekłam.
* * *
A no więc mamy 3 ! ŁUHU :D Trochę to długo trwało , ale niestety. Mamy rok szkolny z czym wiążę się mnóóstwo nauki. Chyba mnie rozumiecie ,szczególnie Ci co chodzą do 1 gim. Coż , zapraszam do czytania. Rozdział jest dość dziwny (jak każde). Pewnie myślicie ,że jestem mega zboczona. DOBRZE MYŚLICIE !
Z góry dziękuje. Proszę o komentarze i szczere opinie ~ Puchałka :)
czwartek, 20 września 2012
AAA ! ♥
A więc dzisiaj o 18:00 byłą premiera teledysku "Live While We're Young" i strasznie się z tego powodu jaramy z przyjaciółkami - chyba jak każda directionerka :D Aby uwiecznić dzisiejszy dzień wstawie go tutaj ! Aj , aj ! Jest boski <3 Wy też tak uważacie ?
http://youtu.be/AbPED9bisSc
http://youtu.be/AbPED9bisSc
środa, 19 września 2012
Rozdział 2 "Przemyślenia rankiem źle mi robią."
- Jestem ! - wydarłam się stojąc przed wieszakiem. Nie słysząc odpowiedzi typu " Nic mnie to nie obchodzi !" w stylu mojego brata bliźniaka. Skierowałam swoje kroki do ogrodu skąd pochodziła orientalna muzyczka. Stanęłam na tarasie , wdychając powietrze. Cała rodzina składająca się z taty ,mamy i Louisa siedziała sobie pogrążona w typowej dla nas sielance nad kubkiem meliski.
- Jestem - powtórzyłam idąc boso po trawie w ich kierunku.
- I jak z sukienką ? - zapytała mama siedząca w rozpuszczonych blond długich włosach i hipisowską opaską na czole.
- Nic nie kupiłam - westchnęłam całując na powitanie tatę w policzek.
- A wy co robiliście ? - zapytałam od niechcenia i dopiero po chwili zorientowałam się co powiedziałam. Louis zatkał uszy.
- Kochaliśmy się na tym stole - wypaliła bezwstydnie jak zawsze, wyluzowana mama. Louis pomimo zatkanych uszu odsunął się od mebla , przy którym siedzieli.
- Mamo, wiesz że nie możesz nam tego opowiadać - powiedziałam zażenowana zaistniałą sytuacją. Jako dzieci hipisów przyzwyczailiśmy się do różnych dziwactw ale czasami nasi rodzice zachowywali się ... tego nawet nie powinno nazwać się zachowywaniem.
- Nie wstydzimy się opowiadać o naszym życiu erotycznym rodzonym dzieciom - rzucił tata biorąc do usty winogrono.
- W końcu jesteście owocem naszej miłości nie wspominając o tym ,że przebywaliście oboje nadzy w mojej pochwie przez 9 miesięcy.
- Fajnie , mamo nie obrzydzaj mnie. - gdyby nie reakcja Louisa możliwe ,że wywody mamy trwały by o wiele dłużej. Nastała chwila ciszy, rodzicielka spojrzała na swojego syna zaczepnie i powiedziała :
- Poczęliśmy was na ...
- Wiem ,wiem, wiem. - wtrącił Louis. Tata wybuchnął śmiechem.
* * *
Cześć. Jestem Traicy Tomlinson. Mam brata bliźniaka - Louisa. Przez moje 16-letnie życie widziałam i słyszałam wiele. A to ze względu na moich rodziców. Wiecznie zakochanych hipisów. Jeśli chcecie wiedzieć gdzie zostaliśmy "poczęci" - to odbyło się na plaży. Zabawne ,że nie umiem pływać. Mama urodziła mnie i mojego brata podczas pobytu w Afryce w wiosce murzyńskiej gdzie wybrali się moi , cali w skowronkach rodzice. Do dziś śmieję się z Louisa ,że jest dzikusem za to on odpłaca mi się sądząc ,że mam zapewne rzęsistka pochwowego. W naszej rodzinie nigdy nie byliśmy okłamywani ,że to bocian przynosi dzieci. Wszystko wiedziałam od najmłodszych lat. I do dziś dziwnie się z tym czuję. Mama zawsze chodzi o rozpuszczonych włosach, kolorowych sukniach i uprawia jogę. Za to tata ma na sobie luźne spodnie i mizia się do mojej rodzicielki pod każdym pretekstem. Ku podejrzeń naszego bardzo miłego księdza nie palimy zioła. Choć wygląd Louisa na to wskazuje. Mama ma siostrę , taką samą hipiskę z wiankiem z rumianku na głowie. I to by była cała moja rodzina. Rodzice są w kwiecie wieku ( 46 lat) i byłabym dozgonnie wdzięczna gdyby następny plemnik taty nie doszedł do pewnego punktu. Louis spotyka się już od pewnego czasu z jakąś dziewczyną , byłam niezmiernie tym zdziwiona , no bo kto by chciał takie coś. Brązowe włosy i niebieskie oczy. Mój brat uwielbia muzykę. Ma to we krwi. Ja. Co ja mam wrodzone ? Zapewne narzekanie. Mama i tata w młodości zamieszkiwali w słonecznym Santa Cruz w Ameryce Południowej , tam się wychowali. Przyzwyczaili się do tamtejszego klimatu. Gdy ja i Louis mieliśmy po 12 lat wyjechaliśmy do Wielkiej Brytanii gdzie na początku przebywaliśmy w Glasgow a gdy tata znalazł dobrze płatną pracę przeprowadziliśmy się do stolicy. Wiadomo Londyn. Pierwsze uczucie? Przerażenie. Jak ja się odnajdę w takim wielkim mieście, bo to w końcu stolica Anglii. Dziś ze swojego okna widzę Big Ben. Powiem tylko ,że to straszne. Wy macie małe budziki ,które trzaśnie się ręką i można spać dalej. A tu ? Nie trzasnęłabym przecież Big Bena. Kilka dni po przyjeździe do Londynu okazało się ,że w sąsiednim domu mieszka dobra koleżanka mamy ze swoją córką, która jest w tym samym wieku co ja. Do dziś zadaje sobie pytanie czemu ją spotkałam. Tak. Bo tą córka była grzeczna ( tylko z pozoru i przy mamie) Sofie. Choć wkurzamy się na siebie bezpodstawnie i tal się kochamy. Proste.
* * *
Otwarłam oczy jak zawsze obudzona przez ten głupi Big Ben. Naturalnie przeklnęłam pod nosem jak co ranek. Przetarłam oczy. Ziewnęłam głośno. Szkoła. Niezmiennie od dziesięciu lat, z przerwami na wakacje. Nieźle. Czuję się staro. A na domiar złego zdałam sobie sprawę z tego ile czasu przeznaczyłam na wkuwanie rzeczy , które za chwilę zapomnę. Poranne rozkminy widocznie mi szkodzą bo rzuciłam się z powrotem na poduszkę. Przytuliłam ją w nadziei ,że uratuje mnie przed ostatecznością. Na przeciwnej ścianie zajaśniało odbicie słońca. Przemyślenie nr. 1 : "Nie ma to jak spanie pod oknem. Nie wali Ci przynajmniej." Przemyślenie nr. 2 : "Słońce w Londynie ? " Przemyślenie nr. 3 : " Słońce wiosną ? W Londynie ?" Przemyślenie nr. 4 : "Przemyślenia rankiem źle mi robią".
Podniosłam się po raz drugi. Głośno westchnęłam. Poczłapałam powoli do szafy. Jak co dzień stwierdzam ,że nic w niej nie ma. Ale po ostatnich doświadczeniach nie ośmielę się wejść do centrum handlowego. Ze względów czysto-boląco-czaszkowych i syndromu choroby nie-chce-mi-się-wysilać-mózgu. Wybrałam pierwszą lepszą bokserkę i jeansy. Ziewnęłam. Oczywiście na mojej głowie powstała Bitwa pod Grunwaldem. Zastanawiające jest to ,że budzę się z szatańską fryzurą a wydaje mi się ,że w nocy w ogóle się nie ruszałam. Matko ! O czym ja myślę ? ! Zostało mi kilka minut do lekcji biologii. Wsunęłam nogę do trampka. Zastanawiające jest to ,że (nr.2) psycholodzy stwierdzili ,że ten gest jest oznaką erotyzmu. Kobieto skup się ! Zakochałaś się ? To drugie upomnienie. Jeszcze jedno a dostaniesz liścia od tej ręki. Spojrzałam na swoją dłoń. Przerażona swoim stanem psychicznym wyszłam z pokoju z torbą w ręce. Mając nadzieję ,że to po prostu normalne u nastolatek. Przemyślenie nr. 5 : "Przemyślenia rankiem naprawdę źle mi robią."
* * *
No cóż , jest już 2. No tak. A więc to opowiadanie będzie naprawdę szalone ( sami możecie zauważyć ). Zaczęłam je pisać w tamtym roku szkolnym i w końcu , za namową przyjaciółek ,którym bardzo się spodobało .. założyłam bloga i od wczoraj zaczęłam je tu zamieszczać , dla was :) A więc bierzcie się za czytanie ! Komentujcie ! Oceniajcie i tak dalej. Będę się starała pisać jak najczęściej.
Z góry bardzo dziękuje - Puchałka :)
wtorek, 18 września 2012
Rozdział 1 " A co jeśli okażesz się pedofilem ? "
Kto w ogóle powiedział ,że lubię zakupy ? Moja mama wypchnęła mnie siłą z domu pod pretekstem zakupienia seksownej kiecki na studniówkę zapewne dlatego by w spokoju porozmnażać się z tatą na trawniku w ogrodzie i to właśnie dzięki niej krąże teraz po centrum handlowym z największą zakupocholiczką jaką nosiła matka ziemia. Zdegustowana w porozciąganym t-shercie ,chodziłam pomiędzy wieszakami. Potwór ,który miał czelność nazwać siebie moją przyjaciółką opowiadał z podnieceniem jakim przebojem w tym sezonie są pastele. Wchodząc do kolejnych sklepów mdliło mnie na sam widok wystaw. Ale Sofie targała mnie za szmaty do wejścia. Na widok tego zjawiska inne dziewczyny przechodzące obok rzucały pogardliwe spojrzenia, a matki zakrywały swoim dzieciom oczy. Gdy moja przewodniczka po krainie mody była bliska wygranej w przeciąganiu mnie do "Różowego Królestwa" - bo tak zwało się pomieszczenie tortur , zauważyłam kątem oka grupkę rozbawionych chłopaków. Jeden z nich pomachał mi przyjaźnie co spowodowało zamieszanie na jego pełnej loków głowie. Odpowiedziałam mu nieśmiałym machnięciem palcami , nic więcej nie mogłam uczynić bo wprowadzono mnie na teren wroga.
- Traicy , nigdy więcej nie idę z tobą na zakupy. Dałyśmy niezły pokaz, nie powiem - wysyczała Sofie udając ,że ogląda jakiś płaszczyk.
- Spełniłaś moje odwieczne marzenie - odpowiedziałam zachwycona wściekle różową spódniczką.
- Oo ! Zobacz jaka cudowna ! - wykrzyknęła wprowadzona ponownie w swój trans.
- Taak. - powiedziałam gapiąc się w wywieszony na ścianie telewizor. Na ekranie prężyły się jakieś wytapirowane laski w strojach kąpielowych a w tle leciała muzyka przypominająca mi głos wkurzonego pana od georgafii. Rozejrzałam się wokoło, za ladą stała solarka mierząca mnie swym tępawym wzrokiem. W tym sklepie ,jak i w innych , byłam kimś lub czymś z innej planety. Po kilku minutach rozkmin pomiędzy otaczającymi mnie botoskami zaczęłam panikować. Jednym sposobem by się stąd wyrwać i nigdy nie wracać było odnalezienie tej "seksownej kiecki na studniówkę". Doskoczyłam do pobliskich wieszaków , macałam materiały , patrzyłam na sukienki nawet nie widząc jak wyglądają. Poczułam na moim ramieniu ręke. Odwróciłam się powoli. Sofie stała przede mną z promiennym uśmiechem i sześcioma kreacjami w ręce. "Emanowało od niej światło" - powiedziałby Pablo Cihello czy jak mu tam.
- Właź do przebieralni - rozkazała. Poczłapałam ze spuszczoną głową do wskazanego miejsca. Wręczyła mi krwiście czerwoną sukienkę. " Bez słowa komentarza " - pomyślałam patrząc na códo. Po jakiś 10 minutach weszłam w jedną z wielu. Lustro ,które miałam przed sobą było albo przytargane z wesołego miasteczka jako to pogrubiające ,albo to ja obżarłam się wczoraj za dużo kurczaka. Ten kto wyciągnie mnie z tej sukienki zostanie następnym królem Anglii.
- Sofie .. - szepnęłam cicho. Bez słowa odezwania.
- Sofie .. - ponowiłam próbę. Nic. Odchyliłam rąbek zasłony dzielącej mnie od reszty sklepu. Po przyjaciółce ani śladu.
- Sofie .. - powiedziałam głośniej co miało oznaczać : "Wracaj tu ty kretynko". Przerażona i wściekła jednocześnie oczekiwałam na jej powrót.
- Sofie .. - rzuciłam ostatni raz.
- Czy coś się stało ? - usłyszałam. Chłopak o brązowych oczach stanął patrząc na mnie ze zdziwieniem i rozbawieniem.
- Nie ... nic. Tylko mam taką prośbę .. Czy może pan zawołać o .. te dziewczynę .. tam ? - zapytałam wskazując palcem urzeczoną Sofie patrzącą na beżową torebkę. Nadal w obcisłej kiecce stałam się powodem do śmiechu chłopaka.
- Dobrze ... ale jest jedne warunek - powiedział. Schowałam głowę do połowy za zasłonę.
- Tak ? - mogłam zgodzić się na wszystko, tylko by więcej nie ubierać na siebie tego obcisłego ustrojstwa.
- Dasz mi swój numer ? - zaproponował ukazując gamę białych zębów.
Zawahałam się.
- A co jeśli okażesz się pedofilem ? - zapytałam zagryzając wargi.
- Hymm ... pomyślmy gdybym był pedofilem teraz właśnie gwałcił bym cię w przebieralni - zażartował. Ktoś taki mógł by mnie zgwałcić , nawet bym nie protestowała.
- Dobra ,to może na początek imię ? - powiedziałam. Nie wierzyłam w to co robię. Ja tu flirtuje z jakimś kolesiem ,który proponuje mi gwałt , a moje cycki błagają o pomoc przed zmiażdżeniem.
- Zayn Malik - oznajmił wyciągając rękę. Chrząknęłam.
- Yy, dobra to ja lecę po twoją koleżankę - speszony odszedł do Sofie. Ta , cała w skowronkach na widok piękności ,która ją zaczepiła , porzuciła beżową torebkę. Mina zrzędła jej gdy Zayn zapewnie przemówił. Ku mojemu wszechobecnemu zdziwieniu moja przyjaciółka machnęła ręką z pogardą. Odwróciłam się do lustra. Wyglądałam jak baleron wciśnięty w zbyt obcisłą kieckę. Jedyne co pozostało mi do zrobienia to kulturalny facepalm. Teraz pytanie za 1000 funtów : Jak ja to z siebie zdejmę ? Uchyliłam po raz kolejny rąbek zasłony. Zayn zniknął z pola widzenia.
- Uff .. - wydusiłam w natchnieniu radości. Sofie podążała swym dumnym krokiem przez sklep. Po chwili stała przede mną.
- I jak leży !? - wykrzyknęłam odsłaniając zasłonkę i pokazując mnie jako baleron całemu sklepu. Objęłam się rękami w geście zażenowania.
- Matko ! To jest dla ciebie stworzone. Bierzemy , bez dyskusji ! - podniecona Sofie zwróciła na nas uwagę klientów poprzez swój krzyk.
- Sofie .. - syknęłam robiąc znaczącą minę.
- Jezu , poderwiesz każdego w tym cudzie - ciągnęła dalej swój wywód. Obiecałam mamie ,że gorzko pożałuje za to ,że wypuściła mnie gdzieś z tym szatanem publicznie. Zacisnęłam pięści z wściekłości. Ludzie obok odwrócili wzrok zajmując się na powrót swoimi sprawami. Zaciągnęłam odrobinę zasłonę.
- Obie dobrze wiemy ,że wyglądam w tym czerwonym gównie strasznie - powiedziałam. Sofie zrobiła swój typowy gest gdy chce mi udowodnić swoje racje. Niniejszym skrzyżowała ręce.
- Tak ? Mówisz ,że to jest okropne ? - dopytywała wkurzona.
- Tak - odpowiedziałam nadal drożąc przy swoim.
- W takim razie zobaczymy co o twej sukience sądzą inni - rzuciła od niechcenia i weszła w głąb sklepu.
- Sofie .. - szepnęłam groźnie. Najchętniej rzuciłabym się wprost na przyjaciółkę i pobiegła za nią ,tyle że nie patrząc nadal siedziałam w kiecce. Załamana zaciągnęłam zasłonkę. Co ona kombinuje ? Usiadłam na krzesełku znajdującym się w rogu przebieralni i westchnęłam. Po jakiś 2 minutach wyczekiwania ratunku usłyszałam głos Sofie.
- Siedzi w środku i sądzi ,że wygląda okropnie. Weź ją doceń.
Moim oczom ukazał się nijaki Zayn Mali typ ,który miał ochotę mnie zgwałcić. " Pięknie " - pomyślałam po czym nadeszła fala hiszpańskich przekleństw skierowanych pod adresem przyjaciółki. Gwałciciel otworzył usta ze zdziwienia. Wiedziałam ,że wyglądam okropnie , ale żeby aż tak ?
- I jak ? - zapytała Sofie rozbawiona do łez.
- Wygląda pięknie - wydusił człowiek , który udawał zombie.
- No , mówiłam - wypaliła przyjaciółka robiąc w moją stronę minę " Bo to ja mam lepszy gust".
- Co zaproponowała ci moja chora psychicznie koleżanka za to byś to powiedział ? - zapytałam szatańsko dumna z tego ,że dopiekłam jej w tym momencie.
- Na pewno nie gwałt - zaprotestował Zayn podnosząc w górę ręce.
Przewróciłam oczami zasłaniając zasłonkę.
- Darujcie sobie ! - krzyknęłam odpinając zamki czarciej sukni.
* * *
Mamy pierwszy rozdział. I co , podoba się ? Pisać dalej ?
Proszę o bardzo szczere komentarze.
Z góry dziękuje ~ Puchałka :)
- Właź do przebieralni - rozkazała. Poczłapałam ze spuszczoną głową do wskazanego miejsca. Wręczyła mi krwiście czerwoną sukienkę. " Bez słowa komentarza " - pomyślałam patrząc na códo. Po jakiś 10 minutach weszłam w jedną z wielu. Lustro ,które miałam przed sobą było albo przytargane z wesołego miasteczka jako to pogrubiające ,albo to ja obżarłam się wczoraj za dużo kurczaka. Ten kto wyciągnie mnie z tej sukienki zostanie następnym królem Anglii.
- Sofie .. - szepnęłam cicho. Bez słowa odezwania.
- Sofie .. - ponowiłam próbę. Nic. Odchyliłam rąbek zasłony dzielącej mnie od reszty sklepu. Po przyjaciółce ani śladu.
- Sofie .. - powiedziałam głośniej co miało oznaczać : "Wracaj tu ty kretynko". Przerażona i wściekła jednocześnie oczekiwałam na jej powrót.
- Sofie .. - rzuciłam ostatni raz.
- Czy coś się stało ? - usłyszałam. Chłopak o brązowych oczach stanął patrząc na mnie ze zdziwieniem i rozbawieniem.
- Nie ... nic. Tylko mam taką prośbę .. Czy może pan zawołać o .. te dziewczynę .. tam ? - zapytałam wskazując palcem urzeczoną Sofie patrzącą na beżową torebkę. Nadal w obcisłej kiecce stałam się powodem do śmiechu chłopaka.
- Dobrze ... ale jest jedne warunek - powiedział. Schowałam głowę do połowy za zasłonę.
- Tak ? - mogłam zgodzić się na wszystko, tylko by więcej nie ubierać na siebie tego obcisłego ustrojstwa.
- Dasz mi swój numer ? - zaproponował ukazując gamę białych zębów.
Zawahałam się.
- A co jeśli okażesz się pedofilem ? - zapytałam zagryzając wargi.
- Hymm ... pomyślmy gdybym był pedofilem teraz właśnie gwałcił bym cię w przebieralni - zażartował. Ktoś taki mógł by mnie zgwałcić , nawet bym nie protestowała.
- Dobra ,to może na początek imię ? - powiedziałam. Nie wierzyłam w to co robię. Ja tu flirtuje z jakimś kolesiem ,który proponuje mi gwałt , a moje cycki błagają o pomoc przed zmiażdżeniem.
- Zayn Malik - oznajmił wyciągając rękę. Chrząknęłam.
- Yy, dobra to ja lecę po twoją koleżankę - speszony odszedł do Sofie. Ta , cała w skowronkach na widok piękności ,która ją zaczepiła , porzuciła beżową torebkę. Mina zrzędła jej gdy Zayn zapewnie przemówił. Ku mojemu wszechobecnemu zdziwieniu moja przyjaciółka machnęła ręką z pogardą. Odwróciłam się do lustra. Wyglądałam jak baleron wciśnięty w zbyt obcisłą kieckę. Jedyne co pozostało mi do zrobienia to kulturalny facepalm. Teraz pytanie za 1000 funtów : Jak ja to z siebie zdejmę ? Uchyliłam po raz kolejny rąbek zasłony. Zayn zniknął z pola widzenia.
- Uff .. - wydusiłam w natchnieniu radości. Sofie podążała swym dumnym krokiem przez sklep. Po chwili stała przede mną.
- I jak leży !? - wykrzyknęłam odsłaniając zasłonkę i pokazując mnie jako baleron całemu sklepu. Objęłam się rękami w geście zażenowania.
- Matko ! To jest dla ciebie stworzone. Bierzemy , bez dyskusji ! - podniecona Sofie zwróciła na nas uwagę klientów poprzez swój krzyk.
- Sofie .. - syknęłam robiąc znaczącą minę.
- Jezu , poderwiesz każdego w tym cudzie - ciągnęła dalej swój wywód. Obiecałam mamie ,że gorzko pożałuje za to ,że wypuściła mnie gdzieś z tym szatanem publicznie. Zacisnęłam pięści z wściekłości. Ludzie obok odwrócili wzrok zajmując się na powrót swoimi sprawami. Zaciągnęłam odrobinę zasłonę.
- Obie dobrze wiemy ,że wyglądam w tym czerwonym gównie strasznie - powiedziałam. Sofie zrobiła swój typowy gest gdy chce mi udowodnić swoje racje. Niniejszym skrzyżowała ręce.
- Tak ? Mówisz ,że to jest okropne ? - dopytywała wkurzona.
- Tak - odpowiedziałam nadal drożąc przy swoim.
- W takim razie zobaczymy co o twej sukience sądzą inni - rzuciła od niechcenia i weszła w głąb sklepu.
- Sofie .. - szepnęłam groźnie. Najchętniej rzuciłabym się wprost na przyjaciółkę i pobiegła za nią ,tyle że nie patrząc nadal siedziałam w kiecce. Załamana zaciągnęłam zasłonkę. Co ona kombinuje ? Usiadłam na krzesełku znajdującym się w rogu przebieralni i westchnęłam. Po jakiś 2 minutach wyczekiwania ratunku usłyszałam głos Sofie.
- Siedzi w środku i sądzi ,że wygląda okropnie. Weź ją doceń.
Moim oczom ukazał się nijaki Zayn Mali typ ,który miał ochotę mnie zgwałcić. " Pięknie " - pomyślałam po czym nadeszła fala hiszpańskich przekleństw skierowanych pod adresem przyjaciółki. Gwałciciel otworzył usta ze zdziwienia. Wiedziałam ,że wyglądam okropnie , ale żeby aż tak ?
- I jak ? - zapytała Sofie rozbawiona do łez.
- Wygląda pięknie - wydusił człowiek , który udawał zombie.
- No , mówiłam - wypaliła przyjaciółka robiąc w moją stronę minę " Bo to ja mam lepszy gust".
- Co zaproponowała ci moja chora psychicznie koleżanka za to byś to powiedział ? - zapytałam szatańsko dumna z tego ,że dopiekłam jej w tym momencie.
- Na pewno nie gwałt - zaprotestował Zayn podnosząc w górę ręce.
Przewróciłam oczami zasłaniając zasłonkę.
- Darujcie sobie ! - krzyknęłam odpinając zamki czarciej sukni.
* * *
Mamy pierwszy rozdział. I co , podoba się ? Pisać dalej ?
Proszę o bardzo szczere komentarze.
Z góry dziękuje ~ Puchałka :)
Subskrybuj:
Posty (Atom)